czwartek, 2 lutego 2017

Szajbuska - Shibajuku girl Namika - recenzja

Witajcie ponownie

Wszyscy mają Szajbuskę (Shibajuku Girl), mam i ja :) 

I w związku z tym chciałam się z Wami podzielić swoją opiną o tej lalce. Dlatego też zapraszam do zapoznania się z moją recenzją tej panny. A jako, że recenzja to zapis subiektywnych odczuć i opinii to podzielę się z Wami moimi. Oczywiście macie prawo mieć odmienne zdanie i będę szcześliwa jeśli podzielicie się swoimi opiniami na temat swoich Szajbusek.

Do mnie najbardziej przemówiła brązowowłosa i fioletowo usta (tak, to mój ulubiony kolor) Namika. Mój ukochoany personal shopper (dziękuję Ciociu K. :* ) nabył pannę dla mnie i o to jest:


Moje kolejne wielkogłowe cudo w rodzinie. Panna ma rootowane włosy, akrylowe oczki osadzone na "wpych" w oczodołąch w gumowej (może winylowej?) główce i plastikowe ciałko w typie barbiopodobnych. Opinie co do makijażu tej konkretnej Szajbuski są mocno podzielone, ale mnie nie przeszkadza ani jej brokatowy cień, ani fioletowe usteczka z białymi kreseczkami. Ogólnie panna ma makijaż w zdecydowanych kolorach, ale w sumie oszczędny.


Na zdjęciach tego tak nie widać, ale panna charakteryzuje się niezbyt zdrowym odcieniem skóry. Co prawda ładnie to współgra z jej włoskami i makijażem, ale może stanowić próblem przy próbie przesadzenia Szajbuski na inne ciałko.
Idźmy dalej - włoski. Przynajmniej mój egzemplarz ma przyzwoitej jakości włoski, które co prawda są dość obficie spryskane lakierem, ale to nie jest duży problem. Włosków jest dosyć dużo i są ładnie ułożone, ale niestety Namika ma problem z łysiniem plackowatym:


Niemniej, przy dobrym ułożeniu fyzury nie rzuca się to zybtnio w oczy.

Shibajuku Girl do nowego domu przychodzi przywiązna w pudełku niczym panna Barbara, dodatkowo wyposażona jest w zestaw 4 spinek do włosów, ktore mają w zamyśle posłużyć nowej właścicielce. Nie zrobiłam im zdjęć, bo aparat uciekł z krzykiem. Spineczki (zwłaszcza te większe) wykonane są fatalnie, odpadające fragmenty... brrr... dwie mniejsze zostawiłam Namice i myśłę, że jeśli nie będzie się ich zbyt często odpinać to może mają szansę trochę przetrwać... Za to nie mam nic do zarzucenia ubranku mojej Szajbuski. 


Może jest jest to jakaś super klasa, ale wykonane jest całkiem przyzwoicie. Bluzeczka i spódniczka zapinane z tyłu na rzepy, różnokolorowe podkolanówki i urocze trampeczki, które są na prawdę mocną stroną tego zestawu. Są gumowe z rozcięciem z tyłu i na prawdę fajnie wykonane. Może zainwestować troszkę czasu w podmalowanie ich i wtedy będą jeszcze fajniejsze.

A teraz przejdźmy do główej atrakcji sezonu...porównania z innymi moimi Dyńkami :)
Na scenę zapraszamy:


Pullip na oryginalnym ciele, Namikę, Pullip na obitsu soft i Tangkou na oryginalnym ciele. Brawa dla Dziewczyn!!!
Dla dobra sprawy dziewczęta zgodziły się zapozować nago:


Zapraszamy do porównania ciałek. Tutaj panny pozują ze zgiętą nóżką, żeby lepiej widoczne było kolanko, a tutaj z prostymi nóżkami:


Namika ma artykulację zbliżoną najbardziej do Tangkou, tyle, że jej stópki są nieruchome co dla mnie jest ogromnym minusem, panna ma wmoldowane majtochy w dodatku z kokardką,,, wcięcie w talii zdecydowanie mniejsze niż u Pullipki. 
A teraz przejdźmy do rzeczy, które w jej ciału bardzo mi przeszkadzają. Pierwszą rzeczą są łączenia łokci:

Podobne rozwiązanie jest u Tangkou, ale u niej jednak łączenia są ładnej ukryte. Namika raczej nie będzie u mnie chodzić z odsłoniętymi rękami. Drugą rzeczą, która mi bardzo przeszkadza to stópki... Jestem fetyszystką lalkowych stópek. Stopy obitsu bardzo mi się nie podobają (pierwsze od prawej)... oryginalne Pullipowe mają ładny kształt, ale są dla mnie ciut za małe (pierwsze od lewej),,, za to kocham stópki Tangusi (drugie od prawej)... spore, ładnie ukształtowane, z wyraźnie zaznaczonymi paluszkami...

Na tym tle Namika wypada jak brzydsza siostra Kopciuszka, ktora skróciła sobie palce, żeby zmieścić stopę w bucik... Kształt stópek Namiki jest wierną kopią stópek Pullip


za to wykonanie leży i kwiczy... Stópki wyglądają jak ciachnięte gilotyną, a to co ma być śladem po palcach też woła o pomstę do nieba...


No nie, nie i jeszcze raz nie... 
Kolejną rzeczą, która jest na minus u Szajbusek to uszki. Oprócz stópek kocham też lalkowe uszki, zwłaszcza takie ładnie wykonane...


I tutaj Namika również przegrywa z kretesem zarówno z Tangkou jak i z Pullip. Uszki są, szczegółów brak, a szkoda, bo w takiej ilości gumy można było zrobić coś ładnego.
Z dodatkowych niespodzianek Namika była obdarzona nakleją na plecach i ma wielgachny czarny numer (nie wmówię sobie, że to oryginalny tatuaż... no nie dam rady)


Naklejki pozbyłam się szybko, ale z numerkiem dumam co zrobić, żeby panny nie uszkodzić.

Nie da się ukryć, że Shibajuku były baaardzo mocno inspirowane Pullipami. Aż dziw, że Groove nic z tym nie zrobił. Niestety dla mnie pozostaną Pullipową podróbką. Lubię je, ale to tak jak z ICY doll i Blythe. Niby dwie osobne lalki, ale pomimo tego że oba typy bardzo lubię, ale nie potrafię myśleć o ICY inaczej jak o podróbce Blythe. Podobnie będzie u mnie z Shibajuku. 

Pomimo wad bardzo lubię moją Szajbuskę i na pewno zostanie u mnie w Dyńkowej rodzinie. Dlatego też razem z resztą przesyła Wam buziaka:



Podsumowując

Zalety:
+ relatywnie tania
+ dosyć dobra artykulacja
+ przywoite jakościowo ciuszki
+ rootowane włosy w rozsądnej jakości i ilości
+ ładne akrylowe oczki (z tego co mówi flickr po podgrzau zyskują status wymiennych)
+ gumowa głowa
+ plastikowe ciałko (wydaj się być łatwo wymienne)

Wady:
- brak mechanizmu ocznego
- sinawy kolor skóry (trudność w dobraniu ciałka na wymianę)
- brak artykulacji w stopach
- fatalnie wykonane formy stóp i kiepsko wykonane uszki
- kiepskie łącznie w łokciach
- moldowane majtoch
- nadruk numeru na plecach

2 komentarze:

  1. Szajbuska prezentuje się naprawdę nieźle. Choć mnie z obecnych tu modelek najbardziej przypadła do gustu ruda pannica. Do numeru na plecach zawsze można dorobić kreski i będzie cyberpunkowy tatuaż w formie kodu kreskowego. ;) Szkoda, że nie ma Shibajuku boys, bo może byliby podobni do Isul.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudzielec to Kirszunia, moja pierwsza i chyba najukochańsza Pullipka. Numer na razie zostaje, jest pod ubraniem i go nie widać, ale w mojej świadomości drąży ;) Szajbuski są całkiem przyzwoitej jakości, ale masz rację, że przydałby się jeszcze im chłopak do kompletu. Z takim dużym baniakiem mógłby być nawet dobrym towarzyszem dla Blythów :)

      Usuń