wtorek, 15 maja 2018

Early birthday presents :)

Zwcześnione prezenty urodzinowe dotarły prawie idealnie - w tygodniu, w którym wypadają moje urodziny.... Ostatnio rozmawiając z Zurinką trochę minęłam się z prawdą twierdząc, że trzymam się dzielnie i nie kupuję żadnych lalek...No więc kupiłam... Legalne zastępstwo za Mirwen, z niczym nie związany łeb (czyli latającą głowę) i ... prezent lalkowy, który sponsorował częściowo mój Mężczyzna, a który musi poczekać do właściwej daty urodzin, żeby się zaprezentować światu. Ale ogólnie to jednak byłam dzielna, bo aż do maja nie kupiłam żadnej lalki (brzmi jak wyznanie anonimowego zakupoholika wracającego na odwyk 😋).

Ale, że mam ból głowy, a w dodatku noszą mnie emocje to zapraszam na zdjęcia dzisiejszej poczty lalkowej. Taki uroczy stos paczuszek (i trochę poirytowana Mężczyzna) powitał mnie w przedpokoju kiedy wróciłam z pracy 😀



W eventowej główce MNF Nanuri zakochałam się już dawno temu... Ten nos jak u Pinokia i trochę przymknięte oczki wierciły dziurę w mojej głowie od jakiegoś czasu, więc kiedy pojawiła się w Polsce oferta zakupu w rozsądnej cenie - ani ja, ani mój portfel nie zawahaliśmy się ani chwili. I oto jest Pinokia (w formie głowy - może będzie siadać na ciele Nowej, a może kiedyś za lat sto dokupię jej ciało z innej firmy, zobaczymy) 💙💚💛💜



Kolejna paczka jest tylko po części lalkowa, lalki dostaną z niej resztki, ale jak zwykle przecudowna paczusia od kochanej Basi wywołała uśmiech na mojej twarzy 😁


A w środku - bawełna w LAMY... TAK w LAMY... Są genialne, po prostu musiałam to kupić i dresówka na strój dla dzieci na festyn rodzinny w przedszkolu.


A teraz paczka najważniejsza. Przyszła z Francji w ciągu 6 dni. Szybciej niż z drugiego końca Polski... A w środku...







MiniFee Rheia z Fairylandu. Moja Mirwen zaczyna szukać nowego domu. Chociaż kocham ją ogromnie to już dawno mówiłam, że zakochana jestem w niej do tego stopnia, że uważam za właściwie kupienie legalnej wersji. I kiedy trafiła się okazja tak uczyniłam. Kilka moich przemyśleń na ten temat zamieszczę trochę dalej... A teraz nowa lokatorka:



która przyjechała bonusowo z blond krótkim wigiem i spodniami w czaszki 😍



Na pewno będę dla niej szukała jeszcze innych dłoni. Panna jest na ciele A-line, w przeciwieństwie do Mirwen, która jest na M-line, przez co wydaje się węższa w biodrach, ale bardziej pozowalna. Na pewno muszę wymyślić też dla niej nowe imię, bo akurat to firmowe jakoś do mnie nie przemawia, ale poczekam. Sama na pewno mi powie.
Rheia jest kupiona z drugiej ręki i jak pisałam przyjechała do mnie z Francji. Jest trochę wiekową panną, bo wyprodukowana została w 2014 roku (o ile pamięć nie myli jej poprzedniej właścicielki). Jest troszkę pożółknięta, ale równomiernie. Na pewno zrobię jej gruntowne czyszczenie i mycie, ale nie wiem czy będę próbowała przywrócić jej oryginalny kolor czy nie, bo z takim też jej ładnie. Natomiast to ciekawostką jest niesamowita różnica w cenach używanych BJD (i innych lalek) w Polsce i za granicą. Może nie jestem prawdziwą kolekcjonerką i nie złapałam tego bakcyla posiadania/szpanu/czy czego tam jeszcze, ale zupełnie nie rozumiem fenomenu cen lalek na polskim rynku wtórnym. U nas właściciele liczą sobie za używaną, kilkuletnią lalkę tyle co za nową doliczając do ceny koszty wysyłki, opłat celnych i makijażu, czyli dodatkowych nakładów, które ponieśli... Jest to dla nie zupełnie nie zrozumiałe... Przecież to nie jest już nowa lalka, jej makijaż może mi się nie podobać (tak miałam z Momentem - miał dla mnie mega potencjał, ale z makijażem, z którym przyjechał pozostać nie mógł), a w dodatku jeśli pozbawiona jest dodatku (np jak u Pullipów - oryginalnych chipów, wiga, stroju) to już w moim odczuciu zupełnie nie jest warta ceny wyjściowej...A argument, że model jest wyprzedany i stąd taka cena też do mnie nie trafia, bo przy takiej mnogości lalek/modeli/firm, można znaleźć coś innego/podobnego, ale dostępnego. Na pewno nie jestem kolekcjonerem i pewnie dlatego tego nie rozumiem, ale bardzo ciekawa jestem Waszych opinii na temat cen lalek używanych.

Pozdrawiam i czekam na kolejny skarb (lalkowy oczywiście)

wtorek, 8 maja 2018

Staś na działce

Otwarcie sezonu działkowego poczyniliśmy jeszcze w kwietniu, ale dopiero dzisiaj się ogarnęłam ze zdjęciami. Na początek na działkę pojechał sobie poszaleć Staś. Staś stwierdził, że trzeba się trochę poruszać po siedzeniu w pudle dość długo i tak sobie łaził to tu to tam 😀

Staś dostał dawno temu makijaż ode mnie i ostatnio przemyśliwałam czy by go przypadkiem nie przemalować znowu, ale chwilowo mu się upiekło. Za to koniecznie muszę mu upolować jakąś inną perukę, bo ten furek mnie trochę już denerwuje, ale tak mało jest "męskich" fryzur w dostępnych na rynku wigach. Jakby ktoś coś fajnego widział to proszę w imieniu Stasia o informacje 😀😀 

A teraz Staś na działce:



Nawet duzi chłopcy lubią chodzić po drzewach 😁



"Czy ja nie za wysoko wlazłem? Eeee, nieee 😁"


A na koniec wylegiwanie się w trawie 😊





A żeby nie było, że dzisiaj tak mało, to zabrałam się za przebieranie Dyniek w wiosenne/letnie ciuszki. I przy okazji cyknęłam im niewyjściową fotkę kanapową:


A zaczęło się od przebierania tych dwóch panienek:


I kiedy się ich tyle zrobiło?? Bo... oczywiście... to nie wszystkie wielkogłowego, które mam na stanie... tia... Ale i tak je kocham wszystkie 😍💙💚💛💜

A na koniec mała seria zdjęć z okazji tegorocznego dnia Gwiezdnych Wojen:



To tyle na dzisiaj.
Pozdrawiam 😁

wtorek, 1 maja 2018

Znowu paćkam po lalkach

Weekend majowy okazał się dla mnie porażką jeśli chodzi o plany "działkowania". Dwa Potworki na antybiotykach, mnie zatoki znowu dają czadu i zaczynam kasłać, a Brzydsza Połowa artystycznie "umiera" na przeziębienie (jak każdy facet, który jest odrobinę chory). Ale za to można poznęcać się nad lalkami. 

Zurineczka na moje nieśmiałe pytanie czy nie ma jakiejś monsterki do przemalowania, na której mogłabym sobie potrenować obrzuciła mnie hurtem potworzyc. Ale dzisiaj pokażę Wam jedną i jeszcze jedną nieszczęsną Bratz, która była jednym z pierwszych obiektów "z oczami", które przemalowałam. 

Zapraszam na zdjęcia:

Te przyjechały na początek - Spectra z mocno obdrapanymi nogami i rękoma, oraz Draculaura z potwornym klejem w głowie i masą różowych plam na buzi. Plamy pewnie można by wywabić, ale ja nie mam do tego cierpliwości, a że dostałam zadanie zrobienia z niej pirroto-cyrkowej dziewczyny to postanowiłam je wykorzystać  😊


AAAA pisałam już jakie satysfakcjonujące jest wydłubywanie kleju z głowy lalki? Niee?? No to jest super! Po prostu ekstra!!! Uwielbiam to 😁Nie, nie jestem dziwna... No może trochę, ale kto nie jest 😋 A oto co wyszło z Draculaury:


Oczywiście nie byłabym sobą jakbym jej ciałka nie pomalowała... Trochę przegięłam z różowym cieniowaniem na różowym ciele, ale jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to fakt, że przy sztucznym świetle nie wyglądało tak intensywnie....



I czterolistna koniczynka, która zniknie pod wigiem zrobionym przez Zuri 😁




Na skończoną wersję Draki - z wigiem i ubrankiem pewnie przyjdzie nam poczekać, ale mam nadzieję, że Zuri uwinie się z tym w jakimś skończonym czasie i będzie szansa obejrzeć ten niesamowity projekt, który zrodził się w jej głowie, a którego częścią miałam szansę być ja 😊

A teraz nieszczęsna Bratzka - panna wpadła mi w ręce w okolicznym lumpeksie już ze 100 lat temu. Miała przypadłość "śmierdziowłosa" otaczał ją smród niewyjęty dymu papierosowego i stęchlizny. I z tym walczyłam dość długo. Drugą jej bolączką było typowe dla jej gatunku "bezstopie". Ale i z tym sobie poradziłam jakoś  😁 Jako że absolutnie nie lubię repaintów Bratz wykonywanych w stylu Tree Change Dolls, których ostatnio roi się wszędzie pełno, postanowiłam zachować częściowo jej własny charakter, tylko trochę go zmieniając. Panna została moim poligonem doświadczalnym, a na koniec dorobiła się kiecki "na odwal się" i została pokochana przez Kasię-Zbieraczkę. Niestety nie mam zdjęć przed, więc zapraszam na zdjęcia po:




Trochę zmniejszyłam jej usta i przycieniowałam nosek, a do tego dobrałam Scenkowe buto-stopy w prawie identycznym odcieniu "skóry" jako protezy stóp. I taka pojechała do Kasi-Zbieraczki. Mam nadzieję, że będzie jej tam dobrze 😊

Pozdrawiam

sobota, 14 kwietnia 2018

Brat i Siostra, czyli Moment i Ro

Nieco wywołana do tablicy przez niejaką Karolinę G. zmobilizowałam się do ogarnięcia zdjęć z sesji (jedynej na razie), która powstała z moimi wymyślonymi i zdobytymi z pewnymi przygodami Momentem Ji oraz jego siostrą Ro.

Ale... zacznijmy od początku. Pierwsza była Ro. Jak tylko zobaczyłam tę główkę od razu wiedziałam, że będzie z niej cudowna dziewczynka. Szybkie przemyślenia, skrzykiwanie dziewczyn i grupowe zamówienie od DollZone... i się zaczęło... W sumie zdania są podzielone, bo ja pamiętam, że Ro "urodziła się" po 9 miesiącach oczekiwania, a Ciocia K. twierdzi, ze po 10-ciu. Ale jakby nie było, w międzyczasie ciało, które dla niej kupiłam "ogłowiłam" i tak narodziła się Nelka. Panny początkowo miały dzielić ciałko, ale Nelka okazała się być zdecydowanie zaborcza i nie chciała oddać odwłoku 😀 Nastał dla Ro czas oczekiwania, bo czułam się zniechęcona całym cyrkiem z zamówieniem od DZ.

Potem pojawił się gdzieś na grupie sprzedażowej Moment Ji. Moment prezentował się tak:




Uroczo, ale zupełnie nie w moim stylu. Oczywiście robiąc najpierw przegląd sieci wiedziałam jakie możliwości ma w sobie ten kawaler, dlatego też zdecydowałam się na jego zakup. I tak oto Moment doczekał się pożegnalnej sesji na balkonie...


Swoją drogą poniższe zdjęcie uważam za jedno jego lepszych zdjęć. Mam nadzieję, że powtórzę latem przy cudnym zachodzie słońca takie zdjęcie tyle, że z jego nowym image 😍


Zostało mi tylko zdobycie własnego ciała dla Ro. Ro, czyli Romka, Romana, miała być młodszą siostrą Momenta. W związku z tym jej ciałko musiało być dziewczęce, bez wielkiego biustu (Nelka była bezpieczna z jej rozmiarem DD+). I tak przeglądając stronę mojego ulubionego pośrednika ACBJD (http://www.acbjd.com/) wybrałam ciałko z Loong Soul z trzy częściowym korpusem i małym biustem. Ciałkiem jestem zachwycona. Hybrydka jest wielce udana, a połączenie kolorów, jak dla mnie, idealne. Nie widzę różnic w odcieniu żywicy prawie żadnych.
Kiedy już wszystko było na miejscu pozostało mi tylko powołać do życia mojego Momenta i moją Ro. Ale postanowiłam nie robić tego własnoręcznie tylko wysłać ich na malowanie do zawodowca. Wybór padł na panią Kasię z The Ugliest Wife (https://www.facebook.com/theugliestwife/). Baaardzo mi się podobają prace pani Kasią. Są mega zróżnicowane, ale w takiej delikatnej stylistyce. W dodatku kontakt z panią Kasią jest bardzo przyjemny, a cała transakcja przebiegała w sposób niezwykle profesjonalny. 

I teraz, w końcu, mogę przedstawić MOICH Momenta (brat) i Ro (siostra):

Ro:

Moment:






I na koniec specjalnie dla Karoliny - zbliżenie na Momenta. Mam nadzieję, że nie zawiodłaś się bardzo jego nowym wyglądam. Tak jak ostrzegałam, przeszedł metamorfozę i jest zupełnie innym lalkiem, ale dla mnie jest taki jaki powinien być 💘



W mocno zleżałej sesji udział wzięli:
Moment - Moment Ji od Doll Zone, chłopak w rozmiarze msd
Ro - hybryda: głowa Ro od DollZone i ciało od Loong Soul, dziewczyna w rozmiarze msd (a widzieliście, że jej ramiączko od stanika wyłazi? 😁)

piątek, 6 kwietnia 2018

Sleepy, czyli Brzydalek

Mam całą masę zdjęć z zeszłych wakacji, które czekają, aż się nad nimi zlituję. A że powinnam zająć się masą innych rzeczy związanych z pracą, prezentacjami, pisaniem wniosków itp, to... odgrzebałam jedną z takich sesji i oto przed wami Brzydalek, czyli Sleepy od Doll Chateau/Doll Zone. Mam wrażenie, że gdzieś już się kręcił u mnie na blogu, ale własnego wpisu się nie doczekał jeszcze.

Sleepy trafił do mnie prawie przypadkiem. Wypatrzyłam paskudnika na jakiejś grupie sprzedażowej i odezwałam się do Właścicielki, okazało się, że Brzydalek nie przypadł jej do gustu na żywo i tak jak przyszedł od producenta zaczął szukać domu. I znalazł go szybko. 

Brzydalka pomalowałam oczywiście sama, robiąc mu przy okazji blush, czyli cieniowanie całego miniciałka. Brzydalek wzbudza w domu taki powszechny zachwyt, że nawet moja Brzydsza Połowa WŁASNORĘCZNIE USZYŁA MU BLUZECZKĘ. Co więcej Chłopina Moja nabyła w ramach prezentu dla mnie mebelki dla Brzydalka, tak że maluch jest jedynym lalkiem z własnym M1.

A teraz zapraszam do oglądania zdjęć Brzydalka w moim Kawałku Zielonego Raju. Zdjęcia nie przedstawiają żadnej historii, bo nie miałam na nią pomysłu, ale pokazują jakim uroczym stworzonkiem jest Brzydalek:




 A stópki ma po prostu genialnie zrobione (tak, wiem mam fetysz na lalkowe stópki i dłońki)



 Brzdalek na tle poziomek:




I tym słonecznym akcentem żegnamy się na dzisiaj: Brzydalek i ja 😊

W zaległej sesji udział wzięli:
Brzydalek - Sleepy od Doll Chateau/Doll Zone z makijażem wykonanym przeze mnie
Zielony Kawałek Raju - Ogródek Działkowy w centrum miasta walczący o przetrwanie