Jak widać nie jestem zbyt aktywną blogerką, ale dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami drugą mini historyjką - tym razem ze Świętami w tle. To właściwie historyjka przed-Świąteczna.
Udało mi się położyć pomocników spać i wzięłam się za lepienie uszek, ale samej to ciężko więc poprosiłam kogoś o pomoc:
Dziewczynka moja dzielnie mi pomgała wałkować, wycinać, wyciągać wycięte...
Próbowała też sklejać, tymi swoimi malutkimi rączkami...
Taki był częściowy efekt naszej pracy:
Uszka były przepyszne, a panienka bardzo zmęczona:
I aż złapała się za głowę jak jej powiedziałam, że następnego dnia mam w plana lepić pierogi :)
Dziękuję za uwagę i mam nadzieję, że Święta minęły wszystkim we wspaniałej atmosferze.
Oto sposób jak poradzić sobie z brakiem pomocników do robienia uszek:) bardzo sympatyczny post, czekam na kolejne!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Postaram się niedługo coś znowu wrzucić :)
Usuń