Zurinka jest nieustającym źródłem obiektów do moich ćwiczeń malarskich. Stawia też przede mną wyzwania - panna w mrocznym klimacie... tia... no podołałam... prawie... i panna do Lalkowego Pogotowia Ratunkowego Balbinki. I od tej nieszczęsnej chyba zaczniemy 😊
Nieszczęście, którego Zurineczka stała się kolejną (i miejmy nadzieję ostatnią) właścicielką zmieniło naprawdę wiele domów. W którymś przydarzył mu się przykry wypadek. Ktoś porwał się na tę biedę z gruboziarnistym papierem ściernym i jakimś ostrym narzędziem i ukrzywdził...
Z daleka nie widać dobrze, ale z bliska...
Nie wiem czy na zdjęciach będzie to dostatecznie dobrze widoczne, ale buzia była cała podrapana, uszkodzona górna powieka, głęboka rys na nosie i uszkodzona poważnie warga... Trochę mnie pracy kosztowało wygładzenie tych rys (tak ze dwie godziny z wodnym papierem ściernym i magiczną gąbką). Oczko niestety musiałam trochę biedactwu powiększyć, żeby ukryć to uszkodzenie (więc siłą rzeczy i drugie powiększyłam). Usta trochę zmniejszyłam, a zmianę kształtu starałam się potem makijażem zamaskować. Jedyne czego nie zwalczyłam do końca to ta głęboka rysa na nosie. Bałam się, że za bardzo zmienię jej rysy twarzy spiłowując to, a zupełnie nie znam się na uzupełnianiu braków masami jakimiś - nie wiem czego mogłabym użyć, żeby dobrze zasychało na powietrzu i miało kolor i fakturę zbliżoną do żywicy...
Ale jak się z tym wszystkim uporałam to ustaliłyśmy z Zurinką, że ma być piegusek... I tak zrodziła się Piegowata Psotnica 😊 Wybaczcie, że dalsze zdjęcia będą robione telefonem, ale bateria w aparacie powiedziała "PADŁAM", a nie miałam czasu na powtórzenie sesji w późniejszym terminie...
A teraz nie przedłużając zapraszam do oglądania Piegowatej Psotnicy:
Jak widzicie Psotnica dostała nawet blush czyli cieniowanie ciałka - takie kształty nie mogą nie zostać niczym nie okraszone - Pieguska jest jakby młodszą siostrą mojej Pupeliny - czemu jakby? Bo planuję nabyć Pupelinie jej własną młodszą siostrę kiedy tylko Leekeworld zdecyduje się na promocje znowu...
A tu we włoskach uszytych przez właścicielkę - Zurineczka popełniała tego wiga - jest super - moje panny będą się niedługo w kolejce po furki do niej ustawiać 😉
Pieguskę robiłam pierwszy raz, i jak to ja naoglądałam się milion tutoriali na YouTube i jak to ja stwierdziłam, że polecana przez wszystkich metoda pryskania jest nie dla mnie. Tutaj piegi narysowałam po prostu i uważam, że jak na pierwsze piegi mogą być. Są bardzo delikatne i tylko trochę zmieniają urodę lalki nie dominując jej. Chyba fajny efekt wyszedł 😊
I na koniec zdjęcie z Balbinkowej perspektywy - uwielbiam robić zdjęcia lalkom tak trochę z góry. Super to moim zdaniem wygląda 😍
I to by było na tyle dzisiaj. Czeka mnie jeszcze jeden post z pomalowańcami Zurinki, bo ostatnio trochę tego udało mi się skończyć 😁
Pozdrawiamy
Ależ biedulce się oberwało od kogoś. Ale dobrze, że ją uratowałaś.
OdpowiedzUsuńWyszło fajnie i zadziornie. Skojarzyła mi się z Pippi, choć wig inny. :)
Może kiedyś się doczeka rudego wiga od Zurinki, ale fajnie wygląda i w tym. Cieszę się, że podoba Ci się jej końcowy wygląd :)
Usuńdelikatna i chyba nie wyjdzie Jej to na złe... :DDD
OdpowiedzUsuńMa swój urok dziewczyna :) Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńWspaniale sobie poradziłaś ze wszelkimi uszczerbkami. Dobrze, że do Ciebie trafiła. Bardzo mi się podoba jej nowe "ja". :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Coraz bardziej oswajam się z myślą, że przy lalkach można dłubać inaczej niż malując je :) W tych dwóch przypadkach nie miałam innego wyjścia, bo trzeba było ratować biedaków :) Teraz tylko musimy czekać, aż Zurinka zrobi jej sesję zdjęciową w końcowym wydaniu i wrzuci na swój blog :)
UsuńBalbiś, szczęka mi opadła! Wyratowałaś tą bidę ze strasznych opresji. Jej obdrapana twarz była masakryczna. Czy można zapisać się do ciebie na zajęcia ratowania żywic? Akurat ma u siebie strasznie poharatany łeb, który aż błaga o ratunek, a ja nie wiem jak!
OdpowiedzUsuńPokazuj łba zobaczymy co da się zrobić :) A poza tym wiesz, ja ten tego... eksperymentuje i żaden ekspert ze mnie, tylko po prostu coraz mniej się boję grzebać w lalkach :) A co się łbowi stało? Może po prostu papier ścierny i magiczna gąbka wystarczą? A najpierw aceton??
UsuńGenialna robota, Balbinko!
OdpowiedzUsuńPanna odzyskała urodę, a Zurinka ma piękność.
Dziękuję :) Cieszę się, że panna Ci się podoba :)
Usuń:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńMoja Malinka Pupelinka dziękuje pięknie za podarowanie nowego życia :))))))))))))))
Jest absolutnie zachwycająca i taka słodka :) jestem nią nieustająco oczarowana :) zresztą wszystkie zmiany jakie w niej wprowadziłaś wyszły jej tylko na dobre :) i nie ważne z jakiego powodu .........
Stokrotnie dziękuję za Twój talent i chęć poświęcenia swojego czasu moim bidulkom :))))))))))))))
JESTEŚ WIELKA :)))))))))))))))))))))))
Taka wielka znowu nie jestem, raczej średniego wzrostu ;) Cieszę się, że mogę trenować na Twoich lalkach, bo moje powoli się kończą ;) I jak już mówiłam największą nagrodą dla mnie jest to, że panna się Tobie podoba :*
UsuńFajnie wyszło ???? Wyszło GENIALNIE, DOSKONALE !!!! Widziałam na żywo :):)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :) Trzeba było uratować biedulkę i jakoś dałam radę :) W sumie lubię dostawać lalki w stanie "czego bym nie zrobiła nie będzie gorzej", bo nie strach przy nich grzebać :)
UsuńRozumiem :):) Czyli mam zrobić Szajbusce drobne kuku ?? :):)
UsuńZ takiej bidulki wyszło prawdziwe cudeńko!!!! Jest urocza,-))) i na pewno zadowolona z takiej przemiany!! Masz prawdziwy talent:-)) pozdrawiam;-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałam się bardzo żeby ją przywrócić do świata kochanych lalek i jak widać się udało :)
UsuńJesteś mistrzynią! :D.
OdpowiedzUsuńDzięki Kochana :*
Usuń